lis 26 2002

*** Trzeba


Komentarze: 3

Coś mnie głęboko ciśnie,
uwiera w samym środku szczęścia,
gdy zbrodnia nikczemna,
trwa w pędnym bezruchu,
a kara jest ślepa.

Można usiąść
i przycisnąć dłonie
do oczu wylewnych,
znajdując w tym spokój.

To nie jest rozwiązanie!

Bezmyślne myślenie
świata nie uleczy,
a płacz najgorszy,
duszy nie obroni.

To co zrobić,
gdy osoba bliska,
pojmana zostaje
sprawiedliwymi
(w oczach Jego)
kajdanami bólu?

Co poczynić,
wśród ciepła zimnego,
wśród mojego uśmiechu,
a jej okrzyku cierpienia?

Żywcem bym spłonął,
na palu przybity,
pomiędzy obelgami ulicy,
gdyby tylko ludzie mi bliscy,
z sercem otwartym
i zdrowia trzeźwością,
godnie życie przeżyli.

Za dużo martwych min
dziś w domach,
ciągle za dużo nas,
złapmy promienne powietrze
rano,
zmieńmy cały świat.

s3kvir : :
mamoń
26 listopada 2002, 11:20
ech... niech będzie, obiecałem sobie...
MF
26 listopada 2002, 00:41
Co zrobić? Próbować dotrzeć, próbować rozmawiać, tłumaczyć, amoże tylko wystarczy być blisko...zapewnić ze się jest
26 listopada 2002, 00:31
hehs.. ostatni wers zastanawiajacy... ciekawy.. taki.. nierealny/;

Dodaj komentarz