Aniele stróżu mój..
Komentarze: 0
Witaj mój aniele. Cóż tu robisz? Nie wiem czy wiesz, ale bardzo się dziwie na twój widok. "Dlaczego?" - pewnie spytasz. Anioł i do tego stróż? Co ty.. W takim parszywym, wyzyskiwanym świecie, istniejesz, ale po co? Nie dość, że pilnowanie takiego bachora jak ja, nie musi być najprzyjemniejszą rzeczą pod słońcem to jeszcze, wszelaka obłuda, zakłamanie ludzkie, otaczające z każdej strony. Nie pozwalające, na życie zgodnie z sobą. Zabierające własne myśli i ciągnące przed ekrany ogupiających telewizorów. Po coś przyszed? Chcesz we mnie tracić wiarę, a może dzieje się coś złego, nie dobrego tam w górze i przychodzisz po pomoc? Nie rób takiej głupiej miny, nic tym nie zdziałasz. Chcesz wywołać u mnie współczucie? Jakie? Czego można współczuc aniołowi? Somotności, braku rozrywek, ciągłęgo podporządkowania, nie koniecznie wynikającego z umiłowania Pana? Myślisz, że twa żałosna postawa wywoła u mnie jakąś pozytywną reakcję? Ale jaką? Od tysiącleci pozwalacie na rozlewy krwi, niekończonce się boje, w których zaraza i śmierć sieją spusztoszenie. I Ty myślisz, że twa postawa wywoła u mnie reakcje - ludzką - tak czesto zatracaną przez lata. Dlaczego miałbym teraz tobie współczuć? Co poza tym to da? Wy pewnie współczuliście nam, podczas wojen, podczas chwil najcieższych. Ale czy uczyniliście cokolwiek by to zmienić? Nie. Staliście pewnie ze spuszczonymi głowami, żałując - nas. Ale nie bedę was za to chwalił, nie bedę dziękował. Wyście uczynili nic, a my bierzemy przykłady. Przykłady z was. My także nic nie uczynimy.
Chyba że..
Dodaj komentarz