***
Komentarze: 3
Muzyka pęczniała bardziej coraz,
Wwiercając się w podstawę czaszki,
Z przeolbrzymim impetem,
Jakby słoń.
Trzymałem uchwyt nijaki,
Prosząc o zbawcze słowa,
Kojące błogi stan spokoju.
To nie zwyczajne zachowanie,
Stojąc po środku ławo-stołu,
Tańcząc z widmem ego.
Słoń przeszedł miażdząc głowę,
Zahamował wyrazy nieSpokoju,
Przewracając przedmioty taneczne.
Dodaj komentarz