sie 18 2002

***


Komentarze: 3

Muzyka pęczniała bardziej coraz,
Wwiercając się w podstawę czaszki,
Z przeolbrzymim impetem,
Jakby słoń.

Trzymałem uchwyt nijaki,
Prosząc o zbawcze słowa,
Kojące błogi stan spokoju.

To nie zwyczajne zachowanie,
Stojąc po środku ławo-stołu,
Tańcząc z widmem ego.


Słoń przeszedł miażdząc głowę,
Zahamował wyrazy nieSpokoju,
Przewracając przedmioty taneczne.

s3kvir : :
19 sierpnia 2002, 12:54
... ja caly czas pozostaje pod wrazeniem...
MF
19 sierpnia 2002, 02:41
O ja cie nie moge...ale kawalek, nio nio:o)))hi hi muahhhh:o))))
18 sierpnia 2002, 20:05
)

Dodaj komentarz