*** Choroba i początek
Komentarze: 0
Ciąłe ciśnienie zakleszczające się w mojej głowie
ponownie wprowadza morski zamęt do oczodołów,
zmieniając ślepia wyraźne w potop szklanych łez,
hamujących wszelakie ludzkie doznania natury
i wszczynając nieogarniony chaos smutków moich.
To znowu jedno, to drugie, ucho chmurzaste,
ulewą, jak napiętą skórą, zamyka wpływy melodii
sielskich i koszmarnych, wyciszając umysł
do stanów częstych wizyt u mechanika pojazdowego,
śrubującego własne zgrzyty, nazywając piosenką..
A tu Bóg się kłania, wypytując otwarcie,
o moje dokonania z wiarą otrzymaną przy starcie,
zaskarbioną i schowaną w zbędnej podszewce,
leśnych odgłosów, wykopanych przy wycieczce,
po indeks niezbędny, do nauki potrzebny.
[dzisiejszy dzień]
Dodaj komentarz