*** Nie koniec..
Komentarze: 2
"Mości panie! Kolejnej kolejki czas zacząć!"
- mówił, bełkocząc, drobny, wypasiony gbór,
gdym wszedł do stajni, karczmą nazwaną.
Już mi wszystko jedno było.
"Nieważna pogoda, nieważni oprawcy"
- począłem myśleć głośno, co chwila patrząc,
w odbicie me ohydne na pucharze winiarskim.
"Bo czymże jest wobec wszystkiego miłość,
Do nie ludzkiej kobiety, nie boskiego anioła,
Zwróconego w stronę światła, a widzącego tylko ciemność.
Gdybym mógł raz jeszcze spojżeć w jej ślepia mroczne,
Przeniknione wszelakimi cudami natury matki,
Zbłądzone w gwaizdozbiorach lutni."
Miecz zabłysnął kolorem niebiańskim,
Podczas wyjmowania go z pochwy.
Ścierwo drżeć zaczęło nieznanym rytmem,
Gdym unosił zbawienie ponad ich głowy.
Jedno cięcie im uwolnił się od zjawy.
Wtedym tak mi się zdawało..
Dodaj komentarz