lis 11 2002

*** Płomyk


Komentarze: 10

Różowy promyk przedarł się raz z nieba,
schyłkiem spadając i raniąc własne wdzięka.
Brudny i rozdarty tak, zmierzał ulicą deszczową,
wśród ciemości strasznej, nocą okrytą.
Gdy sił już zabrakło, by dom swój odnaleźć,
spotkał on kłębek, świetlisty jak ranek,
kiedy ostatni raz widział, rodzinę promienną
i wzgórze, dolinę, w kłębie dymu zaklętą.
Istota niezwykła, rękę włąsną podała,
a płomyk nieruchomy, ducha już oddawał,
wtem przyszło bicie, szybkie i rytmiczne,
to serce powracało, a z nim całe życie.
Płomyk ogarnął siebie i swoje poszycie,
hołd składając pannie, pięknej - nieuwierzycie.
Rumieńce kłębka, tak wybielały,
że w chwili trwogiej, w płomyk się zmienały.
Co za radość, uśmiech i szaleństwo głośne,
wstąpiły w różowego przybysza,
który widząc przyszłość swoją,
łapie niewiastę, aż dym ucieka.
Lecę w górę, czym prędzej do nieba,
by zaznać spokoju, w miejscu wiecznego tworzenia.

s3kvir : :
MF
11 listopada 2002, 13:42
Ja tam z tych dwóch Fifi to lubie tylko Martini:oP hihi, a że bmp wczoraj popił sobie zdeczka to:oP yhm yhm:oP
11 listopada 2002, 12:23
Myszko: wcale sie nie gniewam, przynajmniej cos sie dzieje na moim blogu, a wino i fajki..hmm.. wole tradycyjne Polskie wyroby :o)
anarchy
11 listopada 2002, 09:42
poczytałem, poczytałem, i jak zwykle nie wiem co napisać, to chyba wina mojego małego rozumku, jak czytam wiersh to potem jedynymi słowami które przychodzą mi do głowy, jest ładnie, lub brzydko, w tym wypadku ładnie:), PozdroofkA
(yeah....your lies, your world, is biuld around...)
11 listopada 2002, 02:30
mocno nieakceptowane, ale o tym innym razem; chyba już czas na spoczynek w moim wykonaniu; mój żoładku obiecuję, że piję już tylko goudę i browar; napiszę jeszcze coś jutro, a potem to już nie wiem kiedy, ale z pewnością to uczynię howgh; dobranoc MF; dobranoc reszta; naprawdę czasem sypiam;
11 listopada 2002, 02:23
choleryk mam na drugie; a obgryzanie to nie jedna wada; heh;
11 listopada 2002, 02:18
przyda się i mamusia; a co?; jakoś tu siedzę bez celu, palę sobie poraz milion i obgryzam paznokcie; taka już moja uroda;
11 listopada 2002, 02:09
niech już wygra moja naiwność i zaufam; napradwę nie jestem w stanie się zagłebić i postaram się przeczytać rano; chyba zajram, a miałem już przed snem nie palić; ach;
MF
11 listopada 2002, 02:02
Bmp..no no szczerość się ceni, ale wiesz...ja tam nie wiem czy mi to można zaufać...zawsze istnieje niebezpieczeństwo chodzenia w sandałkach w zimie.:oP Ale wtym pryzpadku...wierszyk jest po prostu przemniamuśny:o) Pozdroofka
11 listopada 2002, 01:59
taki już jestem dzisiaj ładny, że nie starczyło mi sił na przebrnięcie, ale zaufam MF; nara;
11 listopada 2002, 01:55
Myszko, sama wiesz jak jest w nocy.. ten spokoj, cisza, odrobina niepokoju, tajemnicy.. to wszystko jest strasznie wciagajace i korzystam z tego ile moge.. jak obowiazki pozwalaja.. noc to jest prawdziwy czas do myslenia... pozdrawiam! :o)

Dodaj komentarz