Archiwum wrzesień 2002, strona 1


wrz 24 2002 *** Brakuje twarzy
Komentarze: 3

Cisza drze się jak kartka papieru,
nawołując głucho w puste schematy.
Przychodzi inwigilator z niewinnością,
wlewając dogłębnie uniwersalne formy.

Kojąca muzyka zapomnienia, także zatracona,
ścisza echa wyzysku i drugiej gęby,
wpadając w pana Piętaszka.

Całość się kręci niczym okrąg szarpany,
powybijany na rozprutych drogach.

s3kvir : :
wrz 21 2002 *** Iluzja
Komentarze: 0

Podobnie jak życie,
miłość nie istnieje.

To tylko ujadająca iluzja,
kogoś tam lub tu.
To wymysł nie-duszy,
marzącej o tym tu.
To smutek cierpienia,
skomlącego właśnie tu.

Jedni by chcieli odejść,
inni zostać ponad czas.
A on w bezruchu
chwili jedynie trwa.

s3kvir : :
wrz 20 2002 *** [Dużo się zmieniło..]
Komentarze: 2

Dużo się zmieniło od roku pierwszego,
kiedym dłoń pomocną wyciągałem,
smutek zmieniając na nieufną radość.

Tyle czasu już minęło,
widząc codzień Twe tajemnicze oblicze,
odbijające się w ich twarzach.

Trwałem, zasypany własnymi problemami(?),
jednak wciąż z częścią poddaną Tobie,
wciąż obecny tutaj, a jednak tak daleko.

Opatrzność czekała tylko okazji,
możliwe, że jedynie w ciele własnym,
ale dała szansę, kolejny raz utraconą.

Mówisz, słucham, autobus przystaje,
wychodzę jakbyś nic nie powiedziała;
trzymam to w sobie, a lodowce topnieją.

[Tobie PP - przepraszam]

s3kvir : :
wrz 20 2002 *** On tylko..
Komentarze: 1

Ciągle smutek, ciągle się wdziera
i wydrąża dziurę,
odchłań stworzoną nikczemnymi próbami
odgadnienia drugiego człowieka.

Stop!
Zatrzymajmy się, ważąc osądy.

A on tylko szczęście chce dać,
wysłuchać gdy słów przybywa,
podać ramię gdy głowa opada,
wesprzeć gdy wiara ucieka,
milczeć gdy spokój koji.

Chce być blisko i wspomóc,
nic więcej..

s3kvir : :
wrz 18 2002 *** Głodny urok
Komentarze: 0

Gdy stałem oparty o lampę ciemnawą,
przeszłaś, ma pani, szybko znikając.
Już mrok zapadł na kroki ostatnie,
mijając serce me, tobą (niestety) zaparte!

Chciałem by poranek nowy, świerzy,
wypłukał wspomnienie o tajemniczej damie.
Lecz rana, raz już otwarta, szarpana,
wyleczyć się życiem poprzednim ni chciała.

Nie pomogły żadne medyki, żadne rozkosze,
bo myśl o pani, o tobie! bardziej się rozepchała.
Dawne światła - wygasły, a kwiaty się skryły,
oczekując zmiany niebieskiej, nowej konstelacji.

I trwał bym w tym stanie, ciągle i długo,
gdyby nie błysk neurona, ogłaszającego:
- Niczym twe smutki, żale i bóle,
bo panna twoja, głodnym urokiem (jedynie) była.

s3kvir : :