Kalendarz
pn |
wt |
sr |
cz |
pt |
so |
nd |
29 |
30 |
01 |
02
|
03
|
04 |
05 |
06 |
07 |
08 |
09 |
10 |
11 |
12 |
13 |
14 |
15 |
16 |
17 |
18 |
19 |
20 |
21 |
22 |
23 |
24 |
25 |
26 |
27 |
28 |
29 |
30 |
31 |
01 |
02 |
Najnowsze wpisy, strona 2
Moment, gdy woda
spływa
pomiędzy palcami,
Moment, gdy bus
staje
i wysiada,
Moment, kiedy pragnę
odwagi
ucieka.
Przyleciałaś dzisiaj do mnie -
nieskrzydlaty aniele
wpłynęłaś w karocy
niespodziewania.
Cóź z tege, że wzroku oderwać
nie mogłem,
Cóż z tego, że oddechu złapać
nie mogłem,
Cóź z tego, że walczylem, ale
nie mogłem
i przegrałem.
Oczka dwa smukłe,
każde z innej strony.
Policzki też dwa,
jedynie do całowań.
Nos orła lotnego,
dla "eskimoska".
Usta, wargi..
płomień!
Odleciałaś dzisiaj ode mnie -
nieskrzydlaty aniele,
wypłynęłaś "na suchego
przestwór oceanu"..
Próbowałem dzisiaj
wskrzesić iskierkę
przeszłości.
Kamień za kamieniem
upadał w odchłań
czasu
do studni bez dna.
Miejsce płonęło żarem
przetartych ksiąg;
zwierzęta już dawno
pouciekały ode mnie.
Na niebo wstąpiła
poświata księżyca
martwego
wyzutego z uczucia.
Wciąż szukam,
swojego krzemienia.
Czasami marzę.
O dalekich krainach,
gdzie radość się niesie
niczym echo.
O statku płynącym,
do mórz nieznanych.
Czasami marzę,
o tej jedynej
utkanej przędzą nieziemską.
Dziś słońce oblało kruche kasztany,
żółto-czerwone liście opadły w nadzieji,
gołębie ciszej niż zwykle odfrunęły,
kamienny nagrobek lśnił gdy palce śmignęły,
modlitwa wyjątkowo czysta do mnie przemówiła,
alejka przechodnia rodzinnym uśmiechem płynęła,
żar promieni zapomniał o smutnej jesieni,
w mojej duszy było jak na słodkiej zieleni.