Archiwum październik 2002


paź 29 2002 *** Życie na jesiennej korze..
Komentarze: 0

Kolejne liście już opadły,
bijąc w glinianego człowieka,
jak w marionetkę nowego świata,
krusząc i w proch ścierając.

Wiatr zawiał głośnym echem,
sypiąc zniewagi i hasła,
wygrzebane ze spróchniałego palca,
kamieniem boskim przybitym.

Wzniosłem się i opadłem,
i nic mnie to nie nauczyło,
wciąż zbyt blisko,
nieba,
ziemi.

s3kvir : :
paź 15 2002 *** Strata czasu [strata życia]
Komentarze: 0

Tyle czasu już minęło,
odkąd słowa przewiał wiatr wspomnienia.
Morze radości dawno wyschło,
przykryte płaszczem zimnej ciemności.

Tak bardzo chcieć i nie móc.
Nie przez koleje życiowe,
trzymane lejcami przypadku.
Nie przez trybiki i kółka,
biegające polnymi drogami.

To tkwi we mnie, w mojej otchłani,
schowanej za granicami państw,
ukrytej w chorobie strachu.

Bój przede mną pędem się zbliża,
dając znaki nieuniknionej porażki.
Chwila przenika przez palce rozpaczy,
na piedestale o jeden krok za późno.

s3kvir : :
paź 08 2002 *** Schyłek
Komentarze: 0

Chwalebne słowa spadają jak popiół,
kiedy rozstaje armatnie
naprzód pędzą w górę.

Choćby dosięgnąć, urwać cząstki nieba,
łamiąc wszystkie kościste zasady,
byleby duma spadła przepychem,
tworząc finezję maski społecznej.

Już nie wystarcza prawo, porządek,
lamenty wieczorami obmyślać,
trzeba wciąż kurwić, głośno cham'ować,
widząc błyszczące oko pochwały.

Większość wymarła, zostali nieliczni,
kryjąc natury zakazanej resztki,
upadek bliżej, niż w wieku poprzednim,
Kto poprowadzi tą rewolucję?

s3kvir : :
paź 08 2002 *** Ranne krople
Komentarze: 0

Rosa ponownie
zakwitła porankiem,
tęczy barwami
kapiąc dosadnie,

wśród pnączy włosów
twoich jaskrawych,
wyzbyłaś się głosu
dla chwili chaosu,

tuląc ramiona
do piersi swoich,
muskając wargami
twarzowe zorze,

bliska się stałaś,
jedwabem opasana,

szybko umilkłaś,
myślą rozczochrana.

s3kvir : :
paź 06 2002 *** [Kiedy ślimak..]
Komentarze: 0

Kiedy ślimak wespnie się na koronę uczucia,
dawno przeminę,
ze słowami śmiesznego współczucia.

Stąpać będę po piaskach czarnawych,
płonących utraconymi marzeniami,
ogrodów iście smutnawych.

Czasu już nie będzie na uśmiech zamorski,
zasłonięty odpadami cierpienia,
żrącego wieczne kruszące się życzenia.

s3kvir : :