Najnowsze wpisy, strona 26


sie 09 2002 *** Nie koniec..
Komentarze: 2

"Mości panie! Kolejnej kolejki czas zacząć!"
- mówił, bełkocząc, drobny, wypasiony gbór,
gdym wszedł do stajni, karczmą nazwaną.

Już mi wszystko jedno było.
"Nieważna pogoda, nieważni oprawcy"
- począłem myśleć głośno, co chwila patrząc,
w odbicie me ohydne na pucharze winiarskim.

"Bo czymże jest wobec wszystkiego miłość,
Do nie ludzkiej kobiety, nie boskiego anioła,
Zwróconego w stronę światła, a widzącego tylko ciemność.

Gdybym mógł raz jeszcze spojżeć w jej ślepia mroczne,
Przeniknione wszelakimi cudami natury matki,
Zbłądzone w gwaizdozbiorach lutni."

Miecz zabłysnął kolorem niebiańskim,
Podczas wyjmowania go z pochwy.

Ścierwo drżeć zaczęło nieznanym rytmem,
Gdym unosił zbawienie ponad ich głowy.

Jedno cięcie im uwolnił się od zjawy.
Wtedym tak mi się zdawało..

s3kvir : :
sie 09 2002 *** Wyobraźnia
Komentarze: 1

Włosy zaczynają drżeć,
Przeszyte lodowatym impulsem.

Skóra pęcznieje rytmicznie,
Zmieniając barwy okrytego naskórka.

Każdy mięsień zgrzyta boleśnie,
Przypominając o zawiasowej konstrukcji.

A głowa boli już niemiłosiernie,
Przez tą nieogarnianą fantazje.

s3kvir : :
sie 09 2002 witam..
Komentarze: 1

Czemum uciekł - bo musiałem,
Czemum wrócił - bo bardzo tego chciałem.

Wróciłem, jeszcze nie wiem po co. Bo chociaż pasja i fascynacja ciągnęły mnie tu więzami grubymi, ciągle w mym sercu brakowało nadzieji.. Ale jestem, chociaż nie znalazłem. Teraz próbować będę do tego dotrzeć, razem z wami. Czy mi się uda, czas pokaże. Narazie witam się, raz jeszcze z wami.

Może okres, przez który odpoczęliście sobie od moich wypocin, wcale nie trwał długo - jakbym wyjechał na weekend. Może bedziecie z tego powodu, ze mnie drwili. Ale ja musiałem zaznaczyć, że nie będzie to zwyczajne zakończenie. Dla mnie nim nie było. Podobnie jak porwót.

s3kvir : :
sie 07 2002 Przepraszam..
Komentarze: 5

Chciałem wszystkim podziękować, że jesteście. To dla mnie naprawdę wiele znaczy.
Teraz schodzę z Olimpu, do którego zostałem tak miło przez was przyjęty. Nie wiem ile to potrwa: parę minut, godzin, dni.. Nie umiem powiedzieć. To nie ważne, bo i tak wrócę.
Muszę pomyśleć..

s3kvir : :
sie 07 2002 "Wieczór.."
Komentarze: 3

Nagły szelest przeszył kojącą ciszę, którą przed chwilą zapoczątkowało wyłączenie telewizora. Nie drgnąłem. Powietrze jak stało, tak stoi, więc po co mam się rozglądać? W końcu to i tak przyjdzie, czymkolwiek jest. Mijały minuty, a tu nic się nie działo. Spokój i nadmiar tlenu, już troszkę mnie rozleniwiły, więc nie było zdziwienia, kiedy moja głowa zaczęła zataczać się na ramię. Co już miała je dosięgnąc mięśnie się odzywały i kazały powrócić do właściwej pozycji. Zdażyło się to parę razy, więc nie mogąc już znieść ciąłej walki wewnętrznej, powstałem. Niby nic wielkiego, ale dla mnie to było przejście kanionu, dlatego przy pozycji "prawidłowa postawa", trochę mną zachwiało. Energicznie złapałem się bliskiego przedmiotu. Pech trafił, że dosięgłem szklanki na stoliku. Nie mogłem złapać lepiej? Pytałem się w duchu, gdy zadzwoniła rozbijająca się szklanka a za nią moje bewzładne ciało. Dopiero teraz poczułem, jak to jest nie kontrolować własnych sił. Sam nie wiem ile tak leżałem. Może parę minut, może godzinę. Nie obchodziło mnie to, chciałem tylko zyskać siły. Gdy poczułem, że nie jest ze mną już tak źle, począłem wstawać. Pozycja pionowa przyszła szybciej niż podczas pierwszego razu. Nie miałem też zawrotów. Tylko trochę zdrętwiał mi kark. Cóż, trzeba go rozmasować i tak zacząłem robić i robił bym nadal, gdybym nie natknął się na wgłebienie. Począłęm pełzać po nim palcem. Brzegi gładkie, a w środku dziura. Tak mi się przynajmniej zdawało, gdyż następnej chwili już nie pamiętam...

s3kvir : :